Kupujesz karnet na siłownie, rozpoczynasz regularne treningi i nie widzisz efektów? Poniżej przedstawiam Ci kilka podstawowych błędów które popełniamy podczas planowania redukcji.

Ignorujesz ilość spożywanych kalorii

Pewnie doskonale zdajesz sobie sprawę z faktu, że ilość spożywanych kalorii ma ogromny wpływ na zmianę wyglądu Twojego ciała. Aby doprowadzić do utraty tkanki tłuszczowej, teoretycznie musisz dostarczać mniej kalorii niż wynosi Twoje zapotrzebowanie. Warto byłoby również zwrócić uwagę na rozkład poszczególnych makroskładników. W diecie przeciętnego Kowalskiego królują kanapki, białko pojawia się natomiast w niewielkich ilościach. Dobrym rozwiązaniem jest założenie dziennika lub ściągnięcie aplikacji, która pomoże nam w kontroli dziennego makro.

Pomijasz treningi/posiłki

Zdaję sobie sprawę z tego, że to dwie zupełnie różne kwestię, ale sprowadzają się do jednego problemu- braku konsekwencji w działaniu.

Praktycznie każdy rodzaj aktywności fizycznej przyniesie pozytywne skutki, spróbuj zorganizować sobie 3 dni w tygodniu, w których godzinę poświęcisz na ćwiczenia, w przypadku gdy decydujesz się na trening siłowy zrezygnuj z maszyn a skup się na złożonych ćwiczeniach, takich jak przysiad czy martwy ciąg. Jeśli jesteś w stanie wygospodaruj około 20 minut na ćwiczenia kardio po treningu. Stanowczo realizuj swój plan nie szukając wymówek a z pewnością doczekasz się efektów.

W przypadku organizacji posiłków konsekwencja jest tak samo istotna. Dzięki regularnemu dostarczaniu kalorii utrzymasz równowagę cukru we krwi, co pomoże Ci wyeliminować przypadkowe przekąski.

Nagradzasz się po wysiłku

Badania pokazują, że ludzie którzy ćwiczą w celach redukcyjnych chętniej sięgają po treningu po niezdrowe przekąski, przekraczając w ten sposób ilość dziennego zapotrzebowania kalorycznego, jest to kolejny powód aby oprócz planu treningowego mieć konkretnie ułożony jadłospis, zawierający również posiłki przed i po treningowe.

„Oszukane posiłki” cheat meals – cheat weekends

Z jednej strony oszukane posiłki odbiegające składem od codziennej diety są całkiem niezłym rozwiązaniem aby uzupełnić zapas glikogenu, poprawić wrażliwość insulinową czy po prostu psychicznie odpocząć od „diety”. Z drugiej strony współpracując z podopiecznymi zauważam, że nieliczni są w stanie wykorzystać cheat meal z głową i często zaplanowany jeden oszukany posiłek przeradza się w festiwal jedzenia wszystkiego na co miałam/em przez okres diety.

Porównujesz własną sylwetkę z innymi

Tutaj chyba nie muszę się za bardzo rozpisywać, fajnie jest mieć motywację w kwestii sylwetki do której dążymy, natomiast nie powinno w nas wzbudzać frustracji jeśli koleżanka zrzuca kilogramy szybciej lub znajomy odnotowuje większy przyrost masy mięśniowej. Pamiętajmy, każdy organizm jest inny, genetyki również nie da się oszukać, zamiast zazdrościć postępów znajomym skup się na własnych – wykonuj regularnie pomiary, zdjęcia a przede wszystkim stawiaj sobie jasne i realne cele.

Zdrowa żywność

Na półkach sklepowych w ostatnich latach pojawiło się mnóstwo produktów „bez glutenu”, „bio”, „eko”, „light”, w przypadku których niestety błędnie kierujemy się przekonaniem, że możemy jeść je bez ograniczeń, prowadząc w ten sposób do nadwyżki kalorii w diecie. Niestety zmiana zwykłych słodyczy, na te które mają w nazwie „fit” czy „fitness” nie sprawi że oponka na brzuchu w cudowny sposób zniknie. Czytaj etykiety, kontroluj własne dzienne makro.

Postaraj się  poznać swój organizm, korzystaj z wiedzy osób doświadczonych a przede wszystkim znajdź wiarygodne źródła podczas organizacji redukcji.